Ahh... Mam do Was prośbę. 7 listopada mam urodziny i to jest z nim i związane, więcej tutaj: http://www.twitlonger.com/show/jouo3j
Enjoy!
+Przewiduję 1 dodatek EXTRA do opowiadania. Będzie on +18. :) Będą chętni? (nie wiem kiedy miałby się pojawić, prawdopodobnie po zakończeniu opowiadania)
__________________________________________________
+16! Rozdział zawiera drastyczne opisy! Czytasz na własną odpowiedzialność!
Teraz
Harry miał stu procentową pewność, że chłopak z twitter’a to chłopak z jego
snów. Ale to przecież nie może być On! No bo jakim cudem?
Styles, wariujesz!
Jego
alter ego zaczynało go wkurzać. Wyłączył laptopa i opadł na poduszki. Toczył zaciętą
walkę ze swoimi myślami, dopóki nie zasnął. Ale tym razem nie przyśnił mu się
Louis.
*Tydzień
później*
Chłopcy leżeli na miękkiej trawie na swojej
łące. Louis był oparty o skałę, a Harry leżał z głową na jego kolanach. Lou
uwielbiał bawić się lokami towarzysza. To go odrywało od stresu. W pewnien
sposób pomagało.
-Mam do Ciebie
pytanie, Harry… - zaczął niepewnie Louis.
-Tak? - Lokaty
spojrzał mu w oczy.
-Czy nie zechciałbyś,
czy nie poszedłbyś, chciałem się spytać, czy nie poszedłbyś i czy nie
zechciałbyś pójść ze mną na bal? – mieszał się w słowach.
-Chciałbyś, abym
poszedł z Tobą na bal? – zdziwił się.
-Bardzo bym chciał. –
przyznał.
-Ale… jaki bal?
-To taki doroczny
bankiet w moim świecie. – wyjaśnił.
-Bankiet? – powtórzył
Harry z wysoko uniesioną brwią.
-Tak. – powiedział.
–To… poszedłbyś ze mną? – ponownie zapytał.
-Tak, ale czy to nie
jest niebezpieczne?
-Jest. I to bardzo. –
odpowiedział zamyślony. –I nieodpowiednie... – wymruczał.
-Wiesz, co jeszcze
jest nieodpowiednie? – jęknął.
-Co takiego? –
zapytał, mimo, że wiedział, co chodziło temu lokatemu chłopcowi po głowie.
Czekał na tą chwilę całe swoje życie. A trwało ono sporo.
Lokaty uniósł głowę z jego kolan i musnął usta
Louis’a. Po obu przeszedł dreszcz. Przyjemny dreszcz. Kiedy ich twarze dzieliły
zaledwie milimetry, ktoś nad nimi chrząknął. Harry skierował wzrok na
niewysokiego, drobnego blondyna. Oczy miał koloru szafiru. Głębokie i
przenikliwe. Na policzkach widniały dorodne rumieńce i jedyną myślą, która
krążyła teraz po głowie Harry’ego było to, czy zawsze je ma, czy akurat teraz.
-Cześć. Jestem Niall.
– odezwał się cichym tonem blondasek. Harry podniósł się do pionku, a za nim
Louis.
-Harry. – przedstawił
się, odchrząkając głośno, gdy poczuł, że ma chrypkę.
-Miło mi poznać
obiekt westchnień mojego przyjaciela. – uśmiechnął się zawadiacko do Louis’a, a
ten oblał się rumieńcem.
-Niall. – powiedział
przez zaciśnięte usta Lou.
-Wszystko dobrze. –
uspokoił go Harry.
-Co Cię tu sprowadza,
blondasku? – zapytał Louis.
-Kierowałem się na
Wschód pod nakazem króla. Kazał zanieść dalekiej rodzinie zaproszenia na
bankiet. – wyjaśnił.
-Oh… - westchnął Lou.
-Będę się zbierał.
Miło było Cię poznać, Harry. – mrugnął go niego i odszedł. Chłopcy stanęli
naprzeciwko siebie. Louis złapał młodszego chłopaka w biodrach i
przyciągnął go do siebie.
-To… Bankiet jest
wyprawiany w Twoim świecie? – chciał się upewnić Harry.
-Tak. – przytaknął
Louis.
-Jak się on nazywa? –
ponownie spytał.
-To Nissilum.
Najpiękniejsza kraina, jaką znam. Jednakże to nie jest miejsce dla mnie. Ja tam
nie pasuję… - westchnął zrezygnowany, opierając głowę na ramieniu Harry’ego.
-Dlaczego? – zapytał
Harry, głaszcząc go po plecach.
-Jestem… jakby to
delikatnie powiedzieć… inny? – szeptał w jego ramię.
-Inny? To znaczy…
Jaki? – spytał.
-Po prostu. Inny. –
słowa, które chciał wypowiedzieć nie były łatwe. Nie mogły mu przejść przez
gardło.
-Loueh… Czy Ty… Czy
Ty jesteś… - Harry’emu też było trudno to powiedzieć.
-Tak, jestem gejem! –
jęknął, gwałtownie się prostując. Harry oniemiał. Louis? Gejem? Jego Louis?
Nie… To niemożliwe.
-Jesteś… Gejem? –
zdziwił się.
-Tak. Jeśli nie
pasuje Ci moja orientacja, to powiedz mi to teraz. – mówił rozdrażniony. Harry
podszedł do niego i mocno przytulił. Louis zaskoczony objął go ramionami.
-Jak mogłeś tak
pomyśleć, Lou? – wyszeptał w jego ramie, jednocześnie mocząc je łzami. Nie
wiedział czemu płakał. Po prostu.
-Ja… Ja nie wiem. –
szepnął.
-Louis… - zaczął
pewnie Harry. –Ja… Też muszę Ci coś powiedzieć. – mówił przez łzy.
-Co takiego, Hazz? –
spytał, ścierając kciukami łzy z jego zarumienionych policzków.
-Ja… - zaczął, ale
zaciął się. -… Zakochałem się w Tobie Louis. – kontynuował. -Mimo, iż nie
pozwoliłeś mi na to… To po prostu się stało. Przepraszam Cię. – głos mu się
załamał i ponownie się rozpłakał, osuwając o skałę. Louis klęknął przy nim.
-Nic się nie stało.
Harry… - szepnął. –Ja do tego dopuściłem. Ja… Ja tego chciałem. Bo ja też się w
Tobie zakochałem. Bez opamiętania. – westchnął, poprawiając ręką swoją
przydługą grzywkę.
-Ale nic z tym nie
możemy zrobić, tak? – zapytał, raczej bardziej to stwierdzając.
-Jak na razie nie. –
westchnął Lou. –Ale na bankiecie wszystko się wyda… Mój ojciec dowie się, że
jestem homoseksualny. Wygna mnie z Nissilum. Jestem tego pewny… - mówił ze
łzami w oczach.
-I… I gdzie wtedy
będziesz, Loueh? – zapytał Harry również bliski płaczu.
-Na Zachodzie. –
oznajmił.
-Zachodzie? –
powtórzył Harry.
-To takie jakby
więzienie. Coś w ten deseń. Wygnanie to kara dla tych, którzy nie są godni
mieszkać w Nissilum. – wyjaśnił.
-Oh… - westchnął.
Louis uśmiechnął się delikatnie przez łzy na widok smutnej, ale bardzo uroczej
miny Harry’ego.
-Dla-dlaczego się
uśmiechasz? – zająknął się.
-Jesteś słodki, kiedy
smutasz. – ponownie się uśmiechnął. Harry odwzajemnił ten gest.
*2
tygodnie później, dzień Bankietu*
Harry wraz z Louis’em u boku stali przed
wielką bramą z wygrawerowanym napisem „Nissilum”. Obaj byli ubrani w czarne
garnitury.
-Idziemy? – zapytał Louis.
-Umm… Tak. –
odpowiedział lekko zmieszany.
Stanęli przed wielkim pałacem. Drzwi były z
dziesięć razy większe od nich. Weszli pewnym krokiem do środka. Sala była
przepięknie ozdobiona. Po ich prawej stronie znajdował się szwedzki stół, a po
lewej parkiet. Na wprost siedział Król z Królową. Goście powoli się zbierali.
Anioły, wilkołaki, wampiry, wiedźmy. Kiedy tylko ich wzrok padł na Księcia
Louis’a i jego towarzysza, wszyscy zastygli. Król i Królowa oniemieli. Ich syn
był… gejem?!
-Louis William
Tomlinson, co to ma znaczyć?! Co ma znaczyć ten… chłopak?! I kim on jest?! –
krzyknął Bill na całą sale.
-Matko, ojcze,
zebrani… - zaczął Lou. –To jest Harold. Mój dzisiejszy towarzysz. Pochodzi z
dalekiego Wschodu. – wytłumaczył spokojnie.
-Towarzysz?! –
wrzasnął.
-Tak, ojcze. –
przytaknął Louis. Harry mocno ściskał Louis’a za rękę.
-Czy chcesz Nam przez
to powiedzieć, że jesteś… ugh… nie przejdzie mi to przez gardło. – powiedział w
pogardzie.
-Tak, ojcze. Jestem
gejem. Czy Ci się to podoba, czy nie. – powiedział pewny siebie.
-Jutro pogadamy. Ale
wiedz, że zawiodłem się na Tobie, synu. – rzekł i usiadł. Louis nerwowo
wypuścił powietrze z ust, bardziej przyciągając do siebie przestraszonego Harry’ego.
*Godzinę później*
Harry przerażony stawiał kolejne kroki w
oświetlonym na czerwono, długim korytarzu. Szukał Louis’a. Zniknął mu z oczu.
Nagle usłyszał za sobą odgłos obcasów. Odwrócił się i ujrzał wysoką czarnowłosą
kobietę. Miała na sobie czerwonokrwistą suknię w koronkę, czarne szpilki i tego
samego koloru futro. Włosy miała proste i czarne jak heban, idealnie ułożone.
Usta jej były pomalowane w kolorze sukni. Jej czarne oczy błyszczały w świetle
lamp. Wpatrywała się w chłopaka.. Podeszła do niego powolnym krokiem. Jedną
rękę położyła na jego ramieniu, a drugą zaczęła sobie zaplatać w okól palca
jego brązowe loki.
-K-kim jesteś? –
wychrypiał Harry.
-Oh, wybacz moją
nieuprzejmość. – odezwała się głębokim, ale bardzo kobiecym głosem. –Jestem Vassa.
Przewodnicząca rady wampirów. – wypowiedziała ze spokojem. Na jej twarzy
malował się potwornie spokojny grymas. –A Ty, chłopcze? – spytała, wpatrując
się w jego zielone oczy.
-Jestem Harry.
Wilkołak ze Wschodu. – powiedział, starając się zachować spokój. Modlił się,
aby wampirzyca nie usłyszała szaleńczego bicia jego serca.
-Ahh… Wilkołak,
powiadasz? – wysyczała cicho. Głęboko wciągnęła zapach Harry’ego. –Nie pachniesz
mi na wilkołaka, kim więc jesteś? – zapytała. Harry zacisnął usta w wąską
linię. –Mów! – wrzasnęła. Chłopak ani drgnął. –Jesteś jednym z Nich. Jesteś
śmiertelnikiem, prawda? – bardziej stwierdziła, niż zapytała. Harry nieznacznie
się poruszył. –To nie jest miejsce dla Ciebie, człowieku. – powiedziała spokojnie.
-Jakie masz dowody na
to, że jestem człowiekiem? – zapytał, kiedy odwaga niespodziewanie ogarnęła
jego ciało.
-A więc pokarz mi
swoją moc, wilkołaku. – założyła ręce na piersi, wpatrując się w niego
wyczekująco. Harry tego nie przemyślał. Stał jak kołek, teraz niezwykle zainteresowany
zielonym dywanem. –Tak myślałam… - mruknęła. Podeszła do niego i ujęła dłonią z
czerwonymi szponami jego podbródek. Patrzyła mu prosto w oczy. –Zmywaj się
stąd, kumasz? – wysyczała groźnie.
-Ani mi się śni. –
powiedział Harry przez zaciśnięte zęby.
-Stawiasz opór? –
zdziwiła się odwagą chłopaka.
-Tak. – powiedział trochę
mniej pewnie Harry. Pewnie dlatego, że oczy Vassy zrobiły się przeraźliwie
czarne, a z pod krwistoczerwonych warg wyrosły długie, wampirze kły. Vassa
rzuciła się na niego, ale ten zrobił unik. Chwycił pierwszą lepszą rzecz z
półki, która później okazała się nożem. Wystawił przedmiot przed siebie, mocno
zaciskając oczy. Poczuł lekki opór i wypuścił nóż z rąk. Pod jego stopami
leżała zwijająca się z bólu wampirzyca. Odchyliła głowę pod nienaturalnym kątem
i Harry zobaczył rękojeść noża. Ostrza nie było widać, ponieważ było zatopione
w gardle kobiety.
Piękno i życie, które wysysała przed tysiące
lat, uciekało szybko, jej usta coraz bardziej wykrzywiały się w koszmarny
grymas. Jej suknia zaczęła się drzeć i rozpadać. Kiedy skóra Vassy zaczęła
wysychać i kurczyć się, jej oczy błyszczały w śmiertelnej furii.
U boku Harry’ego znalazł się przerażony Louis.
Harry wtulił się w niego, nie chcąc dalej patrzeć na wampirzyce. Jednak pokusa
była silniejsza i spojrzał ponownie.
Vassa złapała nóż, z desperacją usiłując go
wyciągnąć z szybko rozpadającego się ciała. Jej piękne dłonie były teraz
zniekształcone, a paznokcie żółte i ostre. Louis mocno ściskał Harry’ego. Włosy
wampirzycy wypadły, suche upadając na podłogę i się kurczyły. Ostatkiem sił
złapała za rękojeść noża. Ostrze poruszyło się, ale nie wypłynęła krew. Zamiast
niej tylko promień światła, który rozproszył się w powietrzu. Po korytarzu
rozniósł się przeciągły syk, Vassa zapadła się w sobie i umarła. Kiedy Harry
zmusił się, aby ostatni raz spojrzeć w jej oczy, już ich nie było.
Wydawało mu się, że minęły wieku, zanim znowu
usłyszał oddech Louis’a. Chłopak cały dygotał, sam też czuł lodowaty chłód. Pozbawiona
oczu twarz wampirzycy wciął była zwrócona w ich stronę.
Louis zaklnął.
-To niewiarygodne. To
ją zabiło. Nareszcie postrach całego Nissilum nie żyje. Widocznie tylko śmiertelnik
mógł ją unicestwić. – jego ciała zatrzęsło się gwałtownie.
Wrócili do rzeczywistości.
-Nie możemy tu
zostać. Chodźmy stąd. – powiedział Lou i złapał Harry’ego za rękę,
wyprowadzając go z pałacu, a potem z Nissilum. Byli teraz na ulubionej łące.
-Przepraszam, że Cię
tam zabrałem. Nie powinienem. Teraz będziesz miał kłopoty. I ja też… Wybaczysz
mi, Harry? – wyszeptał ze smutkiem w oczy Louis.
-Nic się nie stało.
To było… interesujące doświadczenie. – przyznał z lekkim grymasem na twarzy,
przypominając sobie Vassę. Za chwilę wtulił się w ciało Louis’a, zasypiając.
20 komentarzy:
O w dupe *.*
Ten rozdział suuper, opowiadanie także xD
@Zaawsze_Spoko
Wiesz co, w połowie rozdziału dodało Ci jakby to samo od początku. Tak tylko piszę jakbyś chciała poprawić ;)
A rozdział jak zwykle świetny, choć przyznam, że trochę się przestraszyłam tej całej Vassy. Mam nadzieję, że faktycznie umarła i już nie wróci, bo aż mnie ciarki przechodzą jak o niej pomyślę ;d
Mam nadzieję, że ojciec Lou jednak zrozumie i nie wyrzuci go z Nissilum. W końcu skoro to taka piękna kraina to powinna tam być tolerancja, jeśli chodzi o gejów no! Ciekawi mnie też co Louis miał na myśli mówiąc Harremu, że będzie miał kłopoty.. Oby to nie znaczyło nic złego.
Ps. Mogę wiedzieć ile planujesz rozdziałów? ;)
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
Drastyczne opisy? Nie zauważyłam xD
A tak poważnie, to rozdział świetny :D Szkoda tylko że nie opisujesz więcej z ich spotkań, ale nie wtryniam się w to, bo w końcu Twój wymysł. :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. :)
@Irmina_K
Akcja się rozwija *,* Ta Vassa mnie wkurzyła -,- Ciekawa jestem czy Lou będzie wygnany ;o Kocham fragmenty jak są na łące *__*
Czekam na następny!
+btw skopiowało ci się to samo dwa razy ;)
@Katie_Twilight
Superasne. Twoj blog i opowiadania sa Niesamowite. Cudownee!!!!
@Zosia_Bejda
Boskie! Mysiu, kocham Cię! Jakie drastyczne opisy? Nie zauważyłam XD A kiedy oni będą mogli... no ten, tego... no KIEDY BĘDZIE +18??
Kocham! @tusia646
Ej jest świetnie. Na razie się rozkręca, ale bardzo przyjemnie się czyta. Życzę weny !
MAGICZNE *.*
Tak jak całe twoje opowiadanie .
Ma w sobie to COŚ .Wielkie COŚ.
Czytając każde słowo chcę się więcej i więcej . Aż szkoda kończyć rozdział.
Och to było wiadome ,że Lou I Harry nie będą mieli łatwo . Mam nadzieję ,że jednak nie będą cierpieć .
Pozdrawiam i czekam na kolejny .
@Kalink_Kaa
awww ! paadaam ! zaajebistee ! zapraszaam do siebie look-after-you-larry.blogspot.com ! ;]
@olus_333
Jejkuuu *-*
normalnie brak mi słów..
To jest CUDOWNE!
czekam na kolejny <3
@MalwaMalwina
Kochanie brak mi już słów do twojego opowiadania .. To jest takie .. piękne ? wspaniałe ? śliczne ? cudowne ? nie mam pojęcia . może wszystko naraz? PO PROSTU KOCHAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIE ♥
Tego nie da się nie chcieć czytać jak już się zacznie .. naprawdę <33
@BaDumTssssss
Rozdział. Swietny. Niesamoity. Mega. Wsapniała. Po prostu: kjasgdjlsghcljsdcvbglaksdjcvbgl. ;D
No cóż. PO prostu brak mi słów do opisania. ;>
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam --> magiczneonedirection.blogspot.com
@Love_Diirection
O cholera ! Ty jestes zajebista ! Bosz ... gdzie ja cie szukalam ze nie moglam znalezc ? O.o to ... to jest geNIALLne
@mary_mlynarska
Suupppeeerrr <3 pisz, pisz dalej ;) nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
cudowne rozdział, wogóle opowiadanie jest cudowne <3
fcvnkljfrvgjiorhorfejedwoafvgijoarfehgau będzie 18+? nie mogę się doczekać ;D
czekam na następny rozdział ;)
@roxlovesminaj
Świetny rozdział. Lou jest niesamowicie słodki. I uroczy. I opiekuńczy. Chyba się zakochałam.
Polubiłam Vassę. Szkoda, że już nie żyje. Była wredną suką. Mniej więcej dlatego ją polubiłam. Tak, tak, wiem, dziwna jestem.
Gratuluję niesamowitego rozdziału.
Joanna
@bloody_lips
Larry feels ;3
Szczerze ? Vassa to suka, tak suka, przez którą zaczęłam się martwić o Harry'ego . Serio.
Louis jest taki .. tak uroczy, opiekuńczy i słodki.
A Harry , zupełnie jak mały chłopiec.
Masz talent ;) x
Po za tym reakcja ojca Lou mnie trochę..zniesmaczyła . Nie lubię go już. Ma coś do gejów ? No czemu ?
eh.. jestem głupia xD
wcale nie płacze, wcale.....
@StylesAggie
to jest zajebiste !!!
idealne połączenie świata fantazji z rzeczywistością :)
mam nadzieję, że następne rozdziały będą tak dobre jak te, które już czytałam ;D
@sonieczka_69
Prześlij komentarz