sobota, 27 października 2012

04 – Tylko swoja wzajemna obecność.

No i jestem. :3 Zapraszam do czytania 4 rozdziału wraz z soundtrack'iem. ;> Przygotujcie chusteczki. :)
Może nie jest nadłuższy, ale mam Larry Feels. :c
Pytania do postaci, lub do mnie? : http://larry69poland.tumblr.com/ask
Enjoy!
Polecam czytanie wraz z muzyką, są emocje. :D
___________________________________________
*3 dni później*
 Harry i Louis siedzieli na ławce w pobliskim parku w Holmes Chapel. Ojciec kazał mu po raz ostatni zobaczyć się z Harry’m, aby powiedzieć mu, że już nigdy się nie zobaczą. To najgorsza rzecz, jaką Louis miał kiedykolwiek powiedzieć.
-Więc… Co chciałeś mi powiedzieć, Lou? – zapytał Harry, gładząc dłoń Louis’a. Ten ją ujął i ścisnął.
-Mój ojciec… On kazał mi się z Tobą pożegnać… - wyszeptał ze łzami w oczach.
-Ja-ak to? – jęknął Harry.
-Przez tą akcje na bankiecie nie pozwolił mi się z Tobą więcej widywać. Mało brakowało, a wysłałby mnie na Zachód. Na szczęście, matka się nie zgodziła i mam domowy areszt. – uśmiechnął się lekko, jednak Hazza tego nie odwzajemnił.
-To znaczy, że to nasze pożegnanie? – wyszeptał. Słone łzy spływały po jego policzkach. Louis ujął jego twarz, ścierając łzy.
-Niestety… - szepnął i musnął jego usta.
-Ale Lou… - zaczął. –Chociaż pochodzimy z dwóch różnych światów, nasza miłość może przetrwać… - rozpłakał się. Louis objął go mocno, a ten wtulił się w niego.
-Chwila… - zamyślił się. –Hazz, czy Ty właśnie powiedziałeś „nasza miłość”? – zapytał ze zdziwieniem. Radość rozsadzała go od środka.
-Chy-chyba tak. – wychrypiał, patrząc w jego oczy. Louis uśmiechnął się do niego szczerze.
-Szkoda, że nie ma dla nas szansy… - oznajmił.
-I wish we have another time… - zaczął śpiewać Harry.
-I wish we have another place… - Louis dołączył się do niego. Za chwilę zaczęli śpiewać razem…
But everything we have is stuck in the moment,
And there’s nothing mu heart can do
To fight with time and space ‘cause,
I’m still stuck in the moment with you…
-Lou… Skąd znasz tą piosenkę? – zapytał Harry z lekkim zdziwieniem.
-Często ją śpiewałeś przed snem. Pamiętasz? – uśmiechnął się.
-Pamiętam. – odwzajemnił uśmiech.
-Now you don’t wanna let go… - tym razem Louis zaczął i znowu śpiewali...
And I don’t wanna let you know,
There might be something real between us two, who knew?
Now we don’t wanna fall but,
We’re tripping in our hearts and it’s reckless and clumsy,
‘cause I know you can’t love me here…
-Ta piosenka tak idealnie oddaje naszą sytuacje. – zauważył Harry.
-Dlatego jest dla mnie taka ważna. – wyznał.
-Myślisz, że kiedyś znajdziemy czas i miejsce dla Nas? – zapytał Harry, kładąc głowę na jego ramieniu.
-Nie wiem… Może… - przyznał, opierając swoją głowę na głowie towarzysza. Chwilę trwali w ciszy.
-Co się stało z ciałem Vassy? – zapytał nagle Harry.
-Zniknęło. – odpowiedział Louis. –Nikt nie wie, gdzie jest i co się wydarzyło… – mówił. Hazza patrzył na niego z ciekawością. –Jakby rozpłynęło się w powietrzu, a cała sytuacja nie miała w ogóle miejsca.
-I co teraz? – spytał.
-Boję się, że może powrócić. Ale na razie nic nie jest wiadome. – zapewnił go. -Myślę, że już powinienem iść. – powiedział wreszcie.
-Umm… Tak. – przytaknął mu Harry. Wstali z ławki i stanęli naprzeciwko siebie.
-Do widzenia, kocie. – uśmiechnął się smutno.
-Do zobaczenia, Boo. – wychlipał, opierając głowę na jego ramieniu i płacząc jak małe dziecko. Louis objął go, głaszcząc jedną ręką plecy, a drugą loki.
-Wszystko będzie dobrze, Harreh. – szepnął mu do ucha.
-Nie. – zaprzeczył, gwałtownie się od niego odrywając. –Nic nie będzie już dobrze, Louis! – Harry podniósł głos z wyrzutem.
-Poradzisz sobie beze mnie. – Lou dalej zachowywał spokój. Starał się nie rozpłakać, co było dla niego trudne.  Choć Lou zawsze miał problem z okazywaniem publicznie uczuć.
-Nie poradzę. – trochę się uspokoił.
-Poradzisz. Wierzę w Ciebie, Hazz. – złapał go za ramiona i patrzył w jego szmaragdowe oczy. Ich twarze nieznacznie się do siebie przybliżyły. Obaj przymknęli oczy, pragnąc, aby ta chwila się nigdy nie kończyła. Ich usta się zetknęły, a po ich ciałach przeszedł przyjemny dreszcz. Przylgnęli bliżej siebie i nieśmiało pogłębili pocałunek. Louis jedną ręką objął go w biodrach, a drugą wplótł w ciemne loki. Harry natomiast położył ręce na czerwonych od mrozu policzkach Louis’a, bardziej napierając na jego usta. Na chwilę się od siebie odsunęli, aby łapczywie zaczerpnąć powietrza. Ich wargi znowu się zetknęły, tym razem śmielej i namiętniej. Całowali się, coraz bardziej pogłębiając pocałunek. Na plecach czuli zimne dreszcze, a mróz dawał o sobie znać w postaci denerwującego szczypania w policzki. Śnieg padał coraz mocniej, ale oni nie zwracali na to uwagi. Nic się teraz na liczyło. Tylko Oni. Tylko swoja wzajemna obecność. Jakby cały Wszechświat przestał dla Nich istnieć z chwilą, kiedy ich usta się zetknęły. Ta chwila była magiczna. Nie jak w bajkach, czy baśniach. Między tymi dwoma chłopakami wytwarzała się niewiarygodna iskra, która nawet w taki mróz lekko ogrzewała ich ciała. To był ich pierwszy, a zarazem miał być ostatni, pocałunek. Odkleili się od siebie, głęboko oddychając. Na ich polikach gościły dorodne rumieńce. Nosy były zaczerwienione z zimna, jak i uszy, oraz dłonie. Tylko usta były rozgrzane.
-To było… - wysapał Harry.
-…Niesamowite. – dokończył za niego Louis. Hazz mu przytaknął, mocno wtulając się w jego ciało. Nie tylko, żeby się ogrzać, ale także, aby poczuć Jego bliskość. Bliskość, której będzie mu brakowało najbardziej na całym świecie. Po ich policzkach spłynęły gorzkie łzy. Młodszy chłopak zacisnął oczy i zaszlochał w płaszcz Louis’a, który słysząc ten dźwięk bardziej go otulił ramionami.
-Nie zostawiaj mnie, Loueh. Proszę. – wyszeptał błagalnym tonem, patrząc na niego załzawionymi oczami. Spostrzegł, iż usta Louis’a wykrzywiały się w niemiłym grymasie, a ich róż zamienił się w fiolet. Zapewne usta Harry’ego także przybrały siny kolor, ponieważ czuł drażniący chłód. Louis oblizał usta.
-To nie ode mnie zależy, dobrze o tym wiesz. – szepnął
-Proszę… - jęknął. –Postaw się ojcu. Zrób to dla mnie. Bo… Bo ja Cię kocham, Lou. – przymknął oczy i wypowiedział słowa, które tkwiły w nim od momentu, kiedy go pierwszy raz ujrzał. Louis’owi zaparło dech w piersiach. Przez chwilę się nie ruszał.
-Ja… Ja też Cię kocham, Harry. – oznajmił z szerokim uśmiechem, który Harry od razu odwzajemnił. „Kocham Cię” to były dla nich ważne słowa. Wiedzieli, co mówią. Kochali się. Mimo, że są z innych światów. Lou stanął na palcach, składając krótki pocałunek na zsiniałych ustach Hazzy, który go odwzajemnił.
-Mam coś dla Ciebie. – oznajmił Louis z przenikliwym uśmiechem.
-Co takiego? – zapytał z ciekawskim uśmiechem. Ściągnął swoją rękawiczkę. Na jednym palcu widniał pierścień ze szmaragdem.
-To… - powiedział, ściągając pierścionek z palca i ujął dłoń Harry’ego. Spojrzał mu głęboko w oczy i wsunął go na serdeczny palec. –Niech ten pierścień Ci o mnie przypomina. – rzekł bardzo poważnie.
-Nigdy o Tobie nie zapomnę. – szepnął.
-Ja o Tobie też, Harreh. – ostatni raz skradł mu soczysty pocałunek i odszedł. Harry stał jak wmurowany w ziemie. Nie mógł się poruszyć. Po policzkach spływały jeszcze ciepłe łzy. Nogi się pod nim ugięły i upadł na kolana, zanosząc się głośnym szlochem. Odwrócił głowę w stronę, w którą poszedł Louis i zobaczył Go z daleka. Mógł dostrzec, jak jego usta układają się w piękne słowa, zanim odszedł…
„Kocham Cię, kocie.”

23 komentarze:

Anonimowy pisze...

O mój Boże, to się zaczyna robić ekscytujące. Dobrze, że rozdziały są dodawane szybko, bo bym chyba umarła. :D. Oni MUSZĄ do siebie wrócić, i to jak najszybciej. I mieć córkę Darcy, którą tak namiętnie opisujecie z koleżanką w moich interakcjach. XDD. Hehesz, cudo. <3 / oh__niall

Kaadlawon Dolls pisze...

Kurwa.
Wiesz, żę mama chce mnie przez ciebie posłać do psychologa, bo płaczę, jakby mi babcia zmarła? A ja bardzo kocham moją babcię!
To takie *fvfivvsvksldlk vdk vlzd vk*!!!!!!!
Jesteś okrutna.
Jak mogłaś ich rozdzielić? No jak?
I tak cię uwielbiam.
i jeszcze ta muzyka...
Gosh.
Jak ja to kocham.
Best rozdział ever.
@Mary_shipper69

Anonimowy pisze...

Musza do siebie wrocic. Niech Harry pogada z okcem Louisa albo cos albo niech sie spotykaja potajemnie nniewiem niech cos wymysla. A do tych rozdzialow to mowilam to juz 2 razy i bede moeila dalej ze sa NIEZIEMSKIE!!!

@Zosia_Bejda

Unknown pisze...

Opisuje to tylko słowo "piękne". ;(

Jesy pisze...

To jest po prostu PIĘKNE , co nie oznacza,że nie dostaniesz wpierdol.
JAK TY MOGŁAŚ ICH ROZDZIELIĆ , JAK ?
I ty śpisz spokojnie po nocach wiedząc,że oni .. się rozstali ?
JESTEŚ ZŁA ! ,ale i tak cię kocham :) x

Ola pisze...

Jaaakie smutne ;c
Prawie sie popłakałam ;/
Ejj no ja myśle że oni się będą jakoś jeszcze ze sobą spotykać ;o
Czekam na następny, pozdrowienia Xx

Unknown pisze...

Wzruszyłam się ;( . Nie mogę uwierzyć , pierwszy raz wzruszyłam się czytając jakiś blog . Jesteś genialna . Czekam na następny !!!! :*

Unknown pisze...

O matko ! No widzisz, się popłakałam ! Boże, jakie to cudowne... i ta muzyka .. nie mogę po prostu. Ah... kocham cię ! Louiktoria <3

Unknown pisze...

OMG, to jest PIERWSZE opowiadanie na którym się popłakałam, a czytałam ich wiele. Uwielbiam Twojego bloga. <3
I ta muzyka. <3 Po prostu uwielbiam ! Czekam na kolejny rozdział !

jo pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
imdestinee pisze...

Awww taki romantyczny ten rozdział, ale romantycznie smutny niestety. Nie cierpię takich sytuacji jak ta. Że dwie bliskie sobie osoby, zakochane w sobie na zabój, w magiczny sposób muszą się rozstać, bo coś zawsze stoi na drodze do ich szczęścia :(
Teraz jest smutno, ale podejrzewam, że to się niedługo zmieni i znów będą razem ;>

shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com

Unknown pisze...

O kurcze..
No to się porobiło.
nie spodziewałam się tego..
mam nadzieję, że niedługo znowu będę mogła poczytać dalsze losy Larry'ego!
nie wiem co mogę jeszcze napisać. także się pożegnam xoxo
@bumbumtssss

Anonimowy pisze...

Smutno mi się zrobiło , bo przypomniała mi się taka jedna sytuacja. Nieważne... Tak mi szkoda ich , ale mam nadzieję , że znajdą sposób , żeby mogli być razem bez przeszkód:) Ich miłość jest tak silna , że nikt nie może ich rozdzielić. Czekam na następny :)
@Katie_Twilight

Unknown pisze...

Popłakałam się...
Świetne, mam nadzieję, że Hazz i Lou będą znów razem...
Zapraszam do mnie: http://flight-do-harm-larry.blogspot.com/

Nicole pisze...

Piękne!
JEst takie ahgasdkcvgusdlvi, że nie wiem co napisać!
Mam tylko nadzieje, że Lou i Hazzie uda się jakoś spotkać!

zappraszam --http://magiczneonedirection.blogspot.com/

@Love_Diirection

dreamer22 pisze...

rozdział bardzo wzruszający i mam nadzieje że Hazza I Lou się jeszcze zejdą!
Z niecierpliwością czekam na kolejny!

Pozdrawiam,
@myszata22 xxx

Unknown pisze...

Chciałam napisać oryginalny komentarz ale nie mogę bo wszystkie tutaj wyznają prawdę o tym rozdziale jaki to on jest piękny, wspaniały, zajebisty, smutny a zarazem romantyczny ♥ : ')
Naprawdę się wzruszyłam, dobrze, że tym razem mojej mamy jeszcze w domu nie ma bo by znów pomyślała, że jestem chora :'') Dobrze, kończę się rozczulać bo będę jeszcze bardziej płakać misiek : **

kocham cię < 33
@BaDumTssssss

Veroo xx pisze...

Jezusie,
Wielbię.
Jesteś,
Niesamowita.
Piszesz,
Zajebiście.
Dodaj,
Szybko.
Ryczę,
Jak,
Dziecko.
Ale,
I
Tak,
To,
Uwielbiam.
<3333333 xx

@Weraa_99

Anonimowy pisze...

Jak tak dalej pójdzie trafie do psychologa...płacze jak opętana to jest strasznie piękne .... co tu więcej mówić ....pisz dalej <33333 @tofika18

Anonimowy pisze...

boże, to jest takie piękne... *__*
czekam z niecierpliwością na kolejny. <3

@dori_1D

Unknown pisze...

ryczę..... kolejny niesamowity rozdział.. ♥

Unknown pisze...

NIEEEEE !!! dlaczego musieli się rozstać ?
siedzę i ryczę do monitora jak głupia.. ;_________;
najlepszy rozdział ! :)
Szkoda, że nie byłam z tobą od początku, ale lepiej późno niż wcale no nie? xD

bynajmniej czytam dalej ;)
@sonieczka_69

SASSY ✝ pisze...

Wiesz, że moja mama przez Ciebie chce iść ze mną od psychologa? Siedzę, patrzę w monitor, czytam to co napisałaś i ryczę. Jak dziecko, któremu zabrało się lizaka tylko o wiele bardziej mnie to boli.. Oni są rozdzieleni, ale ich miłość trwa wiecznie :')